Strona główna
 
Gąsior zapalający, czyli Tytus w akcji
Na pytanie, które zadała, nieznająca się na rzeczy, dziennikarka - skąd pomysł, by w albumie o Powstaniu narysować małpę, niewzruszony Papcio Chmiel odpowiedział po prostu – ponieważ od ponad 50 lat zajmuję się głównie rysowaniem Tytusa.

Dla niewtajemniczonych - Henryk Chmielewski, a dla reszty - Papcio Chmiel. To już żywa legenda, wciąż pełna pomysłów. Miliony Polaków wychowały się na jego komiksach, które “bawiąc uczą”. Czytelnicy, nawet w tzw. zaawansowanym wieku dorosłym, wciąż używają zwrotów z przygód Tytusa.

Niektórzy za swojego przyjaciela gotowi są uznać jedynie takiego osobnika, który wykazuje wysoką znajomość tytusowej bibliografii. Nie zna Tytusa - oznacza – nie nadaję na tych samych falach. Trzeba umieć wymienić Wyspy Nonsensu, czy pojazdy projektu prof. T'alenta. Mimo, że rysownikowi zdarzało się stworzyć coś “nietytusowego”, to wcale nie denerwuje się, gdy kojarzymy go wyłącznie z wiecznie uczłowieczanym szympansem - Tytusem de Zoo.



Do tej pory powstało XXXI ksiąg, a “Tytus, Romek i A'tomek jako warszawscy powstańcy 1944”, jak mówi autor, ma być ostatnią. Jednak dopytywany waha się i przyznaje, że myśli już nad kolejnym projektem. Kiedyś - mówi - Powstanie Warszawskie było tematem tabu. Potem autor uważał, że do patosu ówczesnej sytuacji nie pasuje humor, aż wreszcie przełamał się.

Być może stało się to, kiedy jako juror oceniał prace młodych twórców rysujących na swój sposób wydarzenia z 1944. W najnowszej księdze zobaczymy 36 kolorowych plansz, na których znani nam bohaterowie ukazani są w różnych powstańczych sytuacjach. Każda, chociaż umieszczona w realiach wojennych, jest pełna charakterystycznego, papciowego humoru.

Obok rysunków znajdziemy opis, który nawet dzieciom wyjaśni powstańcze realia. W końcu przecież sam Papcio był żołnierzem AK, choć zrządzeniem losu jego walka w powstaniu skończyła się już pierwszego dnia. Zapraszamy do czytania - małych i dużych!

MP
 
 
wolska bajkapowstancza wolaNasza Chłodnaparki wolikurier